Wywiad trener Tomek

Wywiad trener Tomek

Świąteczny wywiad szczery i wyczerpujący z trenerem Tomaszem Citkowicz. Dyrektor Sportowy MUKS Kosa Konstancin, I trener Reprezentacji Mazowsza U-13, Trener Kosy2000 i 2006, Trener w MOSSM.

M.K. Witam trenerze może na początek poprosiłbym o kilka słów na Pana temat.

T.C. Kilka słów na mój temat. Właśnie za niecały miesiąc kończę 29 lat jak również rozpoczyna mi się piąty rok w Kosie czy dziesiąty w zawodzie.

M.K. O proszę bardzo to się wstrzeliłem z pomysłem na wywiad mamy mały jubileusz. Jak 5 rok w Kosie to może uda mi się czegoś dowiedzieć na temat początków w Kosie? Jak to się zaczęło?

T.C. W 2009 przez kilka miesięcy miałem kilka ciekawych rozmów z Prezesem Romanem Koseckim na temat Kosy i pracy w Kosie. Początkowo umówiliśmy się, że w klubie zajmę się rocznikiem, 1998 który prowadził w tamtym momencie Prezes Roman Kosecki lub zajmę się naborem do rocznika, który w klubie miał dopiero powstać. Jednak sytuacja gwałtownie się zmieniła i otrzymałem nagle propozycje odbudowy rocznika 2000 w klubie. Na pierwszym treningu Prezes powiedział, że będę miał około 10 zawodników ze starej drużyny jak się okazało miałem czterech. Kapitana Marcina Bawolika, Maćka Lubańskiego, Piotrka Iwańskiego oraz Adasia Murphy. Jak się okazało Piotrka Iwańskiego mój poprzednik nie widział w składzie i nie był nawet zgłoszony do rozgrywek, Adaś nie łapał się do składu na mecze, Maciej otrzymywał szansę gry a Marcin był ważnym zawodnikiem u mojego poprzednika.

Zespół, który był w tamtych czasach jedną z najlepszych drużyn w kraju tak po prostu z dnia na dzień przestał istnieć. Na szczęście był to okres, w którym nie było jeszcze ligi dla rocznika 2000 a chłopcy byli zgłoszeni do rocznika, 1999 dzięki czemu mogliśmy uzupełnić skład rocznikiem starszym lub chłopcami młodszymi, bo nawet z 2001. I tak powstała mieszanka wybuchowa z roczników 1999,2000 i 2001. Razem z Prezesem daliśmy sobie pół roku, aby z tego zrobić drużynę, która od sezonu 2010/2011 będzie wstanie występować w lidze rocznika 2000. Zadanie się udało, bo przed tymi rozgrywkami mieliśmy już prawie 20 zawodników z rocznika 2000 i zgłosiliśmy drużynę nie tylko do ligi, 2000 ale też do 1999 i już od tamtej pory graliśmy na dwa zespoły. W krótkim okresie zgłosiło się do nas wielu zawodników. Jedni nigdy w piłkę w żadnym klubie nie grali a inni mieli za sobą grę w innych zespołach. Szybko udało się stworzyć naprawdę ciekawy zespół.

M.K. Przez ten cały okres przewinęło się wielu zawodników. Jakiego zawodnika trenerowi najbardziej brakuje, jeśli chodzi o tych, co zmienili barwy klubowe?

T.C. Brakuje mi wszystkich i wszystko jedno czy był to podstawowy zawodnik pierwszej drużyny czy rezerwowy w drugiej. Ja uważam, że każdy coś tej drużynie dawał jedni więcej na boisku a inni po za nim, ale wszystkich bardzo ceniłem szczególnie, jako młodych ludzi. Bo przyszło mi pracować z naprawdę fajną grupą.

M.K. A jak trener miałby wybrać jak nie jednego to kilku zawodników?

T.C. Och no dobrze. Mógłbym tak naprawdę wymienić całą jedenastkę, która mogłaby sobie poradzić w ekstralidze.

Michał Woźniak „Gipsik” - To największa dla mnie strata. Jego wyjazd do Holandii to tak jak emigracja za granicę kogoś z rodziny. Boli bardzo.

Pawel Senderski „ Sendi” – mimo że rocznik 2001 to również duża strata dla klubu, bo nigdy nas nie zawiódł w trudnym momencie i gdy graliśmy z wymagającym przeciwnikiem był ważnym ogniwem.

Zbyszek Nowaczyk „Indi” - Zbyszek to kolejny zawodnik, który wyjechał za granice. Indi wylądował w Chinach i straciliśmy kolejnego ważnego obrońcę.

Aleksy Stawiński – Aleks to kolejny zawodnik, który nigdy mnie w trudnym momencie nie zawiódł no może raz przez jego pamiętny wypadek na hulajnodze, przez co nie mógł wziąć udziału w finale mistrzostw Warszawy.

Kuba Skrzypek „Księdzu”– Kuba zakończył swoją przygodę z piłką w Estonii gdzie był naszym najlepszym zawodnikiem. Uważam, że to moja największa porażka, jako trenera, że takiego zawodnika nie potrafiłem przekonać do dalszego uprawiania piłki nożnej. Szczególnie w momencie, gdy wiedziałem, że jest w stanie bardzo dużo dać naszej drużynie. Gdyby Księdzu nie zrezygnował to myślę, że dziś byłby jednym z najlepszych zawodników na pozycji numer 9 w ekstralidze.

Piotr Goljasz „Golo” – Decyzji Gola o zmianie klubu do tej pory nie rozumiem. Mi się wydawało, że jest szczęśliwy, bo przecież we wszystkich meczach grał w pierwszym składzie. To on w drużynie wykonywał rzuty wolne i karne, więc był obdarzony sporym zaufaniem. Szkoda, że podjął taką a nie inną decyzję, bo myślę, że my, jako klub zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby miał możliwość prawidłowego rozwoju.

Michał Struzik „ Struziu” – Michała też w drużynie brakuje. Struziu był ulubieńcem naszego Prezesa. Miał w naszym klubie momenty gdzie naprawdę zachwycał swoją grą i wręcz bawił się na boisku z przeciwnikami. Występy wręcz magiczne przeplatał jednak słabszymi. Michał to świetny zawodnik jednak my trenerzy od grup młodzieżowych często nie potrafimy takiego zawodnika na boisku wykorzystać i może, dlatego w piłce seniorskiej nie mamy żadnego klasowego zawodnika na pozycji numer 10?

Patryk Ciborski „ Cibor” – Cibora pierwszym klubem była Kosa a ja jego pierwszym trenerem. Patryk jak przychodził do nas oprócz tego, że w miarę nieźle biegał to z piłką praktycznie nie potrafił nic z robić. W miarę szybko jednak odpalił i stał się jednym z najlepszych zawodników w drugiej drużynie i wartościowym zmiennikiem w pierwszym zespole. Jego problemem była jednak gra kombinacyjna i słabo odnajdywał się w ataku pozycyjnym, przez co nie potrafił się przebić do pierwszego składu. Moim zdaniem Cibor byłby idealnym zawodnikiem do taktyki preferowanej przez Naprzód Brwinów dobrze również sobie radził w meczach Piaseczna, na których akurat byłem.

M.K. Czy trener uważa, że ktoś z rocznika 2000 z Kosy ma szansę na karierę zawodowego piłkarza?

T.C. Szansę ma każdy. Jedni większą drudzy mniejszą. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Bo to jak wróżenie z fusów. Tylko Pan Bóg wie, co z tymi chłopakami będzie. My możemy snuć tylko przypuszczenia. Jedno jest pewne ponad 90 procent nie tylko naszych zawodników, ale wszystkich z rocznika 2000 z Mazowsza nie będzie zawodowymi piłkarzami. I wszystko jedno czy dziś grają w Kosie, Legii czy w Glinojecku.

M.K. No dobrze jak trener nie jest w stanie powiedzieć, kto ma szansę. To proszę powiedzieć jak trener ocenia ogólnie zawodników ze swojej drużyny, jeśli chodzi o ich zaangażowanie w trening?

T.C. Wielu chłopaków ze swojej drużyny szczerze podziwiam. Bo widzę jak ciężko pracują. Nie tylko na samych treningach a po prostu na tym, aby na nie dojechać. Część moich zawodników, aby dojechać do szkoły wstaje przed 5 rano autobus ma 5: 18 a wracają koło 19 do domu. Odrabiają lekcje i idą spać. I tak od poniedziałku do piątku. Za to już należą im się ogromne słowa uznania, bo wielu z ich kolegów tak funkcjonować by się po prostu nie chciało. Słowa uznania również dla tych, którzy od poniedziałku do piątku od ponad roku żyją w Internacie z daleka od swoich rodziców. To nie jest łatwe do wykonania w tak młodym wieku.

Mam wiele przykładów dobrej i złej pracy. Mamy też zawodnika, który jak przychodził był mały grubiutki i mocno zastanawiałem się czy dać mu szansę w ogóle na treningi w naszym klubie. Przez długi okres ten zawodnik siedział na ławce w drugiej drużynie a od dwóch sezonów nie schodzi nawet na minutę z boiska w pierwszej drużynie. Bo tak ciężko codziennie pracował nie tylko na treningach ze mną, ale sam wziął sprawy w swoje ręce. Są też inni, co byli w lepszej sytuacji niż wspomniany zawodnik a po prostu nigdy nie mieli tyle samo zaparcia, aby poprawić swoją sytuację w drużynie. A są też tacy, co są na tyle leniwi, że z czołowych zawodników przez małe zaangażowanie w trening stają się słabsi od wielu innych. A jeszcze inni mają umiejętności większe niż połowa zawodników z ekstraklasy, ale głowa nie pozwala im sprzedać swoich umiejętności lub też po prostu nie chce im się za bardzo przemęczać w meczach czy na treningach.

M.K. Czyli trener uważa, że aby coś w tym sporcie osiągnąć trzeba nie tylko ciężko pracować na treningach, ale też po za nimi?

T.C. Tak naprawdę trzeba całe życie podporządkować, aby kiedyś grać w piłkę. Wtedy jest szansa, aby zaistnieć, jako zawodowy piłkarz. Wielu z zawodników myśli a przyjdę dwa razy w tygodniu trochę pobiegam trochę pooszukuję na treningu jak trener nie widzi a w weekend sobie zagram mecz. Zawodnicy tak myślą, ale też wydaje im się, że w przyszłości będą grali nie tylko w naszej ekstraklasie, ale też w najlepszych zespołach na świecie. Są też inni, co uważają, że przyjdą na wszystkie treningi i mecze będą trenować nie obijać się, ale że to też wystarczy do osiągnięcia celu. Nie mają ochoty nic dać więcej od siebie uważają, że dane im minimum od trenera wystarczy.

Ja uważam, że nie tylko trzeba być na każdym treningu czy meczu, ale też dodatkowo dobrze się odżywiać, samemu wychodzić na trening i się doskonalić pracować nad swoimi mocnymi, ale też słabymi stronami indywidualnie lub zatrudnić do tego trenera. Oczywiście wszystko ze zdrowym rozsądkiem, bo też można się przetrenować czy złapać kontuzję przez bycie nadgorliwym. Jednak w dzisiejszych czasach piłka jest tak szybka i siłowa, że naprawdę trzeba lat ciężkiego treningu i wielu wyrzeczeń, aby coś w tym sporcie ugrać.

Ostatnio przeczytałem ciekawy wywiad z Robertem Podolińskim pozwól, że przytoczę fragment:

Pamiętam mój staż w Dortmundzie. Zwiedzamy z Robertem Lewandowskim budynek klubu i stoją odżywki. Pytam o nie „Lewego”, a on: – Trenerze, ja nawet nie wiem, czy to ma jeszcze termin przydatności. Nikt tego nie je. Każdy ma swojego dietetyka i wie, jak postępować. Nie jesteśmy święci, czasem napijemy się piwa, ale skoro moja praca trwa półtorej godzinny dziennie, to pozostałe sześćteż poświęcamy na rozwój.

Ta rozmowa otworzyła mi oczy. U nas jest „daj”, „należy mi się”. Wiadomo, że musimy poprawiać warunki, ale – powtarzam – wymagajmy! To jest jedyny warunek progresu.

Nikt nikomu nie zabrania być w dobrej formie. Nikomu jednak nie dam grać za miejsce urodzenia lub sympatię. Cracovia więcej będzie miała z młodego, świadomego piłkarza, który przyjedzie Bóg wie skąd, ale będzie chciał się zabić, żeby zaistnieć, niż z takiego, który sądzi, że coś mu się należy, bo przeszedł kilka szczebli w grupach juniorskich. Trzeba zostawiać tych, którzy chcą swoje wyszarpać. A tych, którzy sądzą, że coś im się należy, trzeba z piłki eliminować [1]

M.K. Co jest największą bolączką w pracy z młodzieżą?

T.C. Największym problemem są rodzice. Nie mówię tu o konkretnych przypadkach z rocznika 2000 tylko o moich i moich kolegów spostrzeżeniach z pracy. Są różni rodzice jedni akceptują to, że dziecko przyjdzie raz na dwa tygodnie na trening, ale są w szoku jak ich dziecko nie gra w pierwszym składzie. Pytają jak to? Przecież mój syn jest taki świetny. Inni są zdziwieni, że ich dziecko nie gra a przecież płacą składki. Tak jakby to składki członkowskie decydowały o grze. Płaci każdy, bo jest członkiem klubu za to, że jest w klubie a nie za to, że gra w meczu. Na mecz trzeba zasłużyć przez swoją pracę na treningu.

Jeszcze inni nie akceptują słów krytyki pod kątem ich syna. To jestem ciekawy jak można zawodnikowi opowiedzieć o jego błędach i o tym jak ma je eliminować skoro rodzic nie widzi błędów dziecka i nawet je w tym utwierdza, że przecież robiłeś wszystko dobrze nie wiem, czemu ten trener się czepia.

Są też inni rodzice tacy, co w czasie meczu mówią zawodnikowi, co ma grać. Trener przed meczem daje jedno zadania a rodzic w trakcie meczu mówi coś zupełnie innego. Dzieciak wariuje i sam już nie wie, kogo słuchać.

Miałem kiedyś taką sytuację. Zawodnik w jednej kolejce zagrał w pierwszej drużynie był to jego pierwszy mecz ligowy w naszym klubie. Zagrał słabo, więc został powołany na kolejny mecz do drugiej drużyny. Tata przychodzi i mówi mój syn nie zagra w drugiej drużynie. Ja na to jak nie zagra to niestety musimy się pożegnać. No i się pożegnaliśmy, choć dzieciak mocno to przeżywał i uważam, że akurat on miał ochotę jechać na drugą drużynę tam strzelić kilka bramek i udowodnić, że należy mu się szansa w pierwszej drużynie. Kolejna podobna sytuacja. Zawodnik nie pojechał na 3 obozy pod rząd i akurat mieliśmy pierwszy turniej trzy dniowy. W związku z tym, że zawodnik nie był na 3 obozach, czyli na żadnym wyjeździe grupowym nie dostał powołania na pierwszy turniej wyjazdowy. Co oczywiście zakomunikował tata? Dziecko nie dostało powołania na turniej, więc odchodzimy z klubu.

Inne problemy to cały czas infrastruktura, choć jest, co raz lepsza to jednak dalej wygląda to słabo w porównaniu ze standardami zachodnimi a dodatkowo tam gdzie u nas jest dobra infrastruktura to często brakuje odpowiednich trenerów czy uzdolnionych zawodników.

M.K. Co jest dla trenera najważniejsze w czasie meczu?

T.C. Dla mnie w czasie meczu najważniejsza jest drużyna oraz jej nastawienie w czasie meczu. Czyli tak naprawdę ważna jest dla mnie też jednostka. Bo jednostka jest kluczem do powodzenia całego zespołu. Jeden zawodnik swoją postawą zaangażowaniem może zainspirować wszystkich do walki i tak ich zmotywować, że wejdą na wyżyny swoich umiejętności. Podobnie rozczarowany zawodnik potrafi pociągnąć drużynę w dół. Tak jak rośnie presja w czasie meczu. Jest niekorzystny wynik mija kolejna minuta, co raz bliżej do końca meczu i jeden zawodnik bezsilnie opuszcza głowę, może to zniweczyć wysiłek całego zespołu.

M.K. Co jest dla trenera ważne w pracy z młodymi zawodnikami?

T.C. Uważam, że ważne jest, aby umieć pracować z zawodnikami, którzy grają w pierwszym składzie, są rezerwowymi i z tymi, którzy nie łapią się nawet na ławkę rezerwowych. Cieszy mnie fakt, że mam w klubie wielu zawodników od ponad 4 lat, którzy nie grali nigdy w pierwszej drużynie a nawet przez myśl im nie przyszło zmieniać barw klubowych. Dzięki temu wiem, że swoją pracę wykonuję prawidłowo, bo w klubie czują się dobrze wszyscy i ci, co grają dużo i ci, co przebywają na boisku znacznie mniej. Staram się zawodnikom wytłumaczyć, że w swojej przygodzie z piłką mogą być na różnych pozycjach dziś mogą siedzieć na trybunach w kolejnym meczu na ławce w jeszcze innym wejść z ławki i wygrać dla drużyny mecz a w kolejnym być najważniejszym zawodnikiem w pierwszym składzie. Pozycja piłkarza szybko ulega zmianie i to gdzie się znajdujesz zależy tylko i wyłącznie od ciebie i wkładu twojej pracy. Ostatnio byłem na turnieju z zawodnikami z rocznika 2006 mamy mecz półfinałowy we wszystkich wcześniejszych meczach wszyscy grali w tym samym wymiarze czasowym. W pół finale jeden zawodnik nie pojawił się na boisku nawet na minutę. Mecz zakończył się wynikiem 2-2 i przed nami były rzuty karne. W karnych 2-2 i ostatnia seria karnych. Przeciwnik nie strzelił my mamy decydującego karnego. Widziałem przez cały mecz jak ten mój malec przeżywa, że nie grał jest mu przykro i smutno. Podchodzę do niego i mówię teraz ty podchodzisz do karnego i choć nie grałeś minuty jak strzelisz będziesz najszczęśliwszy a koledzy będą nosić cię na rękach. Podszedł i strzelił i oczywiście było jak mówiłem. A w finale wyszedł w pierwszym składzie.

Uważam, że bardzo ważne jest, aby zawodnik był pracowity a przy tym bardzo cierpliwy, jeśli spełnia te dwa kryteria to grając w moim zespole zawsze będzie szczęśliwy a ja razem z nim.

M.K. W klubie mamy wielu zawodników, którzy po okresie podstawówki zdecydowali się kontynuować naukę w szkole sportowej na Deotymy. Co po 1.5 roku trener sądzi o tym kroku i czy to, że zawodnicy rzadko trenują w klubie ma wpływ na grę zespołu?

T.C. W szkole na Deotymy tak jak zauważyłeś mamy wielu swoich zawodników. Uważałem i nadal uważam, że był to bardzo dobry krok. Chłopcy mają tam 7 jednostek treningowych w tygodniu w bardzo dobrych warunkach szczególnie porą zimową z dobrymi trenerami i w mocnej grupie zawodniczej. Wszystko to ma pozytywny wpływ na ich indywidualny rozwój. A jak wiemy niedługo będą dorośli i będą musieli sprzedać swoje umiejętności, aby zaistnieć w seniorskiej piłce. Dlatego pod kątem indywidualnym był to dobry wybór. Duży postęp szczególnie widać po Maćku Lubańskim. Maciej przez 3 lata treningów u mnie często po prostu nie docierał na trening, bo nie zawsze miał, kto go na trening przywieść. Czyli jak mieliśmy 3 treningi w tygodniu on średnio trenował 1.5 Razu. Teraz trenuje 7 razy plus ze mną w piątek i mecz. Trenuje ciągle, bo treningi są przed i po szkole, więc zawsze na nie dociera. Dzięki czemu jego postęp przez ostatnie półtora roku był bardzo duży i myślę, że zauważalny gołym okiem przez każdą osobę nawet tą nieznającą się na piłce.

Doszliśmy do tego, że pod kątem indywidualnym była to bardzo dobra decyzja. Czy pod kątem drużynowym. Na pewno jest nam ciężej część zawodników trenuje w jednej klasie, część w drugiej a kolejni cały czas ze mną. Co sprawia, że ich zażyłość się zmniejsza ich kontakty są mniejsze niż miało to miejsce w szkole podstawowej. Ich kontakty ze mną też są rzadsze, co też ma wpływ, na jakość drużyny w czasie meczu. Podsumowując, jeśli trener patrzy tylko na swoje dobro i to, że teraz w tym momencie chce mieć wyniki to taki trener zrobił źle dając tam zawodników. Jednak ja na to patrzę, jako proces długofalowy niedający dziś wyniku i mogący przynieść efekt docelowy, czyli wypuszczenie w świat gotowego świadomego piłkarza, który będzie gotowy zaistnieć w zawodowej piłce i uważam, że dzięki temu szanse naszych zawodników wzrosły.


M.K. Trenera największy sukces w pracy trenerskiej?

T.C. Mam nadzieję, że największe sukcesy są cały czas prze de mną. Cały czas trenuję dzieci i młodzież na razie nie ciągnie mnie do pracy z seniorami. To, że wygrałem np. z reprezentacją Mazowsza mistrzostwo Polski to fajna sprawa i miłe wspomnienie, ale tak naprawdę tylko tyle. Dlatego uważam, że sukcesem nie można uznawać zdobytych pucharów, wygranych meczy, turniejów czy mistrzostw. Chciałbym za 30 lat mając te 60 lat usiąść i powiedzieć sobie możesz być dumny, bo wielu zawodników, z którymi prowadziłeś treningi zostało zawodowymi piłkarzami. Dla mnie to jest największy cel, aby jak najwięcej z pod mojej ręki wyszło zawodników do zawodowego futbolu.

M.K. Co trenera powinien poprawić by stać się lepszym fachowcem?

T.C. Na pewno jest wiele rzeczy, które powinienem poprawić i cały czas staram się nad nimi pracować. Wychodzi mi to z lepszym lub gorszym skutkiem. Jednak człowiek uczy się przez całe życie i mam nadzieję, że uda mi się ciągle rozwijać by być lepszym człowiekiem i trenerem.

M.K. Jak oceniasz poziom trenerów od młodzieży w Polsce?

T.C. Sam pomiędzy 10 a 18 rokiem życia miałem około 5 trenerów. Jednak tylko jeden potrafił bardzo dużo. Przez te kilkanaście lat myślę, że jednak sporo się zmieniło i tych trenerów za równo z dużą wiedzą teoretyczną jak i praktyczną mamy, co raz więcej. Naszym problemem jest cały czas to, że trener w Polsce jest nie tylko trenerem, ale też musi zorganizować wszystko do o koła zamiast skupić się tylko na treningu z zawodnikami i na samych zawodnikach to musi tracić czas na wiele spraw, którymi powinny zająć się inne osoby. A dodatkowo cały czas wielu trenerów musi pogodzić pracę w klubie z inną pracą, ponieważ nauczanie dzieci nie przynosi im odpowiednich korzyści finansowych. Znam wielu trenerów, którzy więcej w drużynę mają wkładu finansowego własnego niż przychodu z prowadzenia zajęć. To jest cały czas duży problem. Myślę, że kwestie finansowe są bardzo ważne mielibyśmy lepszych fachowców jakby po prostu mogli liczyć na lepsze warunki pracy. Dla mnie idealnym rozwiązaniem jest zatrudnienie do jednego rocznika dwóch trenerów jeden były zawodowy piłkarz a drugi młody trener po AWF z super wiedzą teoretyczną. Taka mieszanka na pewno dałaby, jakość.

M.K. Jakie rady mógłby trener dać trenerowi zaczynającemu pracę z młodzieżą?

T.C. Muszą mieć pasję i dużo czasu. A dodatkowo muszą poświęcić jeszcze więcej czasu na rozwijanie własnych umiejętności, aby z każdym dniem być, co raz lepszym w tym, co robią. Muszą po prostu cały czas rozwijać swój warsztat pracy a przy okazji potrzebują też wiary we własne umiejętności.

M.K. Jaki powinien być młody piłkarz, aby zostać w przyszłości zawodowcem?

T.C. Sam talent nie wystarcza, same predyspozycje do uprawiania tego sportu też nie wystarczą. Choć są bardzo pomocne w osiągnięciu celu.

Moim zdaniem o zrobieniu kariery decyduje po prostu motywacja, aby być kimś lepszym. A dodatkowo bardzo ważna jest inteligencja. Bo inteligencja pozwala zauważyć, co należy zrobić by stać się lepszym piłkarzem.

M.K. Czy uważasz, że aby zawodnik odniósł sukces musi być pokornym?

T.C. W wielu kwestiach jak wspominałem, należy cały czas iść do przodu i wręcz rozpychać się łokciami by walczyć o swoje. Jednak wielu młodych zawodników myli walkę o swoje ze zwykłą arogancją i chamstwem.

M.K. Jak oceniasz poziom zespołów z rocznika 2000 na Mazowszu?

T.C. Uważam, że rocznik 2000 jest bardzo mocnym rocznikiem nie tylko na Mazowszu i liczę, że będzie to miało przełożenie w przyszłości na ilość zawodowych piłkarzy. Mam nadzieję, że nikt nie poczuje się urażony. Jednak uważam, że w roczniku 2000 mamy w tym momencie 7 drużyn moim zdaniem o bardzo dużym potencjale: Legia, Polonia, Broń, Znicz, Escola, Semp i moja Kosa to jest powtarzam moim zdaniem 7 drużyn po prostu lepszych w tym momencie od pozostałych i uważam, że te zespoły mogą powalczyć z najlepszymi w kraju. Ze względu na warunki panujące w klubach to myślę, że do tego poziomu powinna doskoczyć Pogoń Siedlce czy Wisła Płock oba kluby mają bardzo dobre zaplecze i pochodzą ze sporych miast, więc ich potencjał powinien być większy niż jest obecnie. Dodatkowo ich atutem są dobrze prosperujące drużyny seniorskie, dlatego dziwię się, że w tak potężnych ośrodkach nie potrafią zbudować drużyny mającej swojego przedstawiciela w ekstralidze. Mamy kilka naprawdę niezłych drużyn w 1 lidze Mazowieckiej i kilka w ligach warszawskich.

M.K. Rodzice mówili trenerowi, że słabsze występy w tym sezonie spowodowane były brakiem sprowadzenia do drużyny nowych zawodników:

T.C. Rozmawiałem na ten temat w wakacje z zawodnikami. Postanowiłem nie zapraszać do zespołu nikogo nowego. Do drużyny mogłem ściągnąć kilku zawodników. Jednak ja chciałem, aby z najlepszymi w ekstralidze grali ci zawodnicy, co są z nami od lat. Ich obdarzyłem zaufaniem i na nich postawiłem. Były takie mecze, że w pierwszym składzie pierwszej drużyny mieliśmy ośmiu zawodników, których pierwszym klubem była Kosa Konstancin, a trzech pozostałych było w klubie minimum cztery lata. Mogłem ściągnąć np. pięciu nowych zawodników tylko ciekawe, co by rodzice mówili jakby tych pięciu wywalczyło pierwszy skład? Pewnie też byliby niezadowoleni i wmawiali innym, że przyszli nowi i grają a tych, co są od kilku lat się nie docenia. Taka jest piłka i życie my po prostu lubimy narzekać na wszystko dookoła.

Ostatnio widziałem taki fajny rysunek z podpisami.

Szedł sobie osiołek a na nim siedziały dwie osoby kobieta i mężczyzna. Obok stoją ludzie i mówią do siebie. Zobacz, jaki biedny osiołek ci ludzie swoim ciężarem go zamęczą.

Drugi opis. Idzie osiołek a obok idzie kobieta i mężczyzna. Obok stoją ludzie i mówią do siebie. Zobacz wariaci mają osiołka a idą na piechotę zamiast jechać na nim.

Trzeci opis. Idzie osiołek a na nim jedzie kobieta a mężczyzna idzie obok. Stoją ludzie i mówią do siebie. Zobacz, jaki pantofel kobieta jedzie a on za nią pieszo.

Czwarty opis. Idzie osiołek a na nim jedzie mężczyzna a kobieta idzie obok. Stoją ludzie i mówią do siebie. Zobacz, jaki prostak sam jedzie a kobiecie każe iść.

Taka już ludzka natura, co byś nie zrobił ludzie i tak będą gadać!

M.K. Jakie cele na najbliższy sezon dla Kosy2000?

T.C. To wiem tylko ja, Prezes i moi zawodnicy. Największy cel to rozwój indywidualny każdego zawodnika.

M.K. To teraz takie luźniejsze pytania.

Na jakiej pozycji grał trener w piłkę najczęściej?

T.C. Jako skrzydłowy lub boczny pomocnik zależy od systemu gry stosowanego przez moich trenerów.

M.K. Z jakimi obecnymi piłkarzami grającymi zawodowo trener grał w piłkę?

T.C. W kadrze Mazowsza z Radosławem Pruchnikiem i Radkiem Majewskim. W klubie z Radosławem Pruchnikiem i Czarkiem Wilkiem. Często grałem przeciwko Adrianowi Mierzejewskiemu i Kubie Rzeźniczakowi.

M.K. Największe osiągnięcia, jako zawodnik?

T.C. Grałem we wszystkich turniejach o mistrzostwo Polski z kadrą Mazowsza zdobywałem te same medale, jako trener i zawodnik, czyli I i III miejsce na mistrzostwach Polski z kadrą Mazowsza. Jako senior najwyżej grałem w starej III lidze, czyli teraz z nazwy jest to II liga. Miałem wtedy 18 lat złapałem kontuzję rok nie mogłem grać i wziąłem się za trenerkę a z poważnej z gry w piłkę musiałem zrezygnować.

M.K. Ulubiona drużyna?

T.C. Kosa2000, Kosa2006 a z seniorskich drużyn to od czasów Erica Cantony Man Utd.

M.K. Gdzie się trener widzi za 10 lat?

T.C. Na boisku.

M.K. Ulubiony film związany z piłką nożną?

T.C. United z 2011 roku.

M.K. Ulubiony film?

T.C. Nie mam jednego ulubionego, ale na pewno: Gladiator, Pluton, Prawo Zemsty, Więzień Nienawiści czy Braveheart.

M.K. Jakie książki trener przeczytał w kończącym się 2014 rok

T.C. Gracz, Szamo, Ja Kibic, Menadżerowie, Ferguson autobiografia, Sypniewski „Zasypany”, Wójt jedziemy z …, Futbol Obnażony, „El Diego” Maradona, Sir Alex Ferguson 25 lat na szczycie, Legia Warszawa – sztuczki i tryki piłkarzy, Trening piłki nożnej program roczny, Piłka Nożna Formy i Metody Treningowe.

M.K. Czego trenerowi życzyć w Nowym Roku?

T.C. Zdrowia.

M.K. W takim razie 100 lat i dziękuję za rozmowę.

 

[1] http://www.weszlo.com/2014/12/21/tych-ktorzy-sadza-ze-cos-im-sie-nalezy-trzeba-z-pilki-eliminowac/

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości